Kochani,
Każdy z nas żyje w swojej bańce, czy tego chcemy czy nie. Na tę bańkę ma wpływ co myślimy, jak myślimy, co i jak czujemy, czym karmimy naszą głowę i serce z zewnątrz, jaką relację mamy ze sobą – surowego kata czy serdecznego przyjaciela. Im częściej słuchamy empatycznie drugiego człowieka, tym bardziej nasza bańka się urealnia, nabiera szerszej perspektywy.
Media opowiadają o sukcesach polskiej edukacji, o życiu mlekiem i miodem płynącym.
A ja spotykam się podczas pracy psychoterapeutycznej z dramatem młodzieży, rodziców, nauczycieli.
Młodzież jest fizycznie i psychicznie przeładowana. Lekcje zaczynają o 7.30, kończą po 17.00, plus dojazdy, prace domowe, zakuwanie… już teraz czują ogromny bezsens tego, co robią, na moich oczach zmienia się to w rozpacz, psychozy, ataki paniki, depresje… ich fundamentalne potrzeby – bezpieczeństwa, przyjaźni, radości, sensu itp. są zgładzone, dosłownie.
Ich rodzice widzą dramat swoich dzieci, ale sami mają oceany nieuregulowanych emocji, do tego polska rzeczywistość dowala im niemal każdego dnia. „To nie życie, to przetrwanie” słyszę coraz częściej.
Nauczyciele z pasją, którzy działali z powołania pękają psychicznie. Bo też próbują wiązać koniec z końcem, bo pracują we wrogim i antyludzkim systemie, który działa już przeciwko wszystkim.
Jeśli to ma się zmienić, to jest już czas. Jeśli ważne jest dla nas dobro i bezpieczeńśtwo psychiczne naszych dzieci i nas samych, to jest już czas.
Zła wiadomość – NIKT TEGO ZA NAS NIE ZMIENI.
Dobra wiadomość – WSZYSTKO JEST W NASZYCH RĘKACH.
Gdy przychodzi do mnie zrezygnowany, utrapiony rodzic, szukamy mikroruchów, małych kroków, które będą miały wpływ, wprowadzą ruch w dramatyczną sytuację rodziny.
Gdy myślimy o zmianie, widzimy Mount Everest tego, czego nam brakuje, czego nie chcemy, jak daleko jesteśmy od miejsca, gdzie moglibyśmy poczuć się bezpiecznie i szczęśliwi.
I nie chodzi o to, aby udawać, że tego nie ma – miejmy odwagę i serdeczność do siebie spoglądać w to, co trudne w nas i w naszym życiu.
W tym samym czasie skupmy się na tym małym działaniu w teraźniejszości – małe krok z czasem dadzą wielkie rezultaty. To często sekret udanych psychoterapii.
Tak jak teraz czytasz ten post, zastanów się:
Czego najbardziej brakuje mi i mojej rodzinie?
Jaki mały krok, który nie wymaga wiele pracy, mogę wykonać ja i moja rodzina, aby zadbać o nasze wartości, potrzeby, dobrostan?
To mogą być 5-minutowe akcje, jak zrobienie czegoś dla siebie (ja dla siebie chodzę boso po trawie i tulę się do drzew ).
Dziś 5 minut, za tydzień 10, za miesiąc 15 itp. I zobaczysz, że Twoja energia, Twój spokój, dobrostan podąża za Twoją uwagą.
Ale potrzebujesz zacząć, w tych mini-rytuałach, mając z tyłu głowy cel.
Twój szczery dobrostan, autentyczne szczęście, zaczną wpływać na Twoje dziecko, na Twoją rodzinę.
Twoje samopoznanie prawdziwej wersji Ciebie zmieni się w realne poznanie Twoich najbliższych, a nie tylko ocenianie, pacyfikację.
Chcesz szansy od życia? Daj dzisiaj szansę sobie. Poznaj siebie, zaakceptuj, polub, POKOCHAJ.
A to będzie największa szansa dla Twojego dziecka, której bardzo teraz potrzebuje.
Dobroci,
Mateusz